poniedziałek, kwietnia 02, 2007

Pół roku

Nie mam chwilowo kompletnie czasu, a tu minęło pół roku od startu Krytykanta i należy się Państwu jubileuszowy wpis. Pojawi się jeszcze w tym tygodniu, a na razie krótki raport. Licząc od grudnia włącznie - kiedy to zaczął bić licznik - odnotowałem blisko 35 000 wejść, w tym ponad 10 000 w samym marcu. Nie wiem czy to dużo, dla mnie bardzo - za co Przemiłym Czytelnikom, Nieocenionym Artystom i Wielce Szacownym Komentatorom serdecznie dziękuję. Mam nadzieję, że przez te pół roku chociaż kilkoro z Państwa zaczęło poddawać w wątpliwość to, co ogląda i to, co czyta - nie wyłączając tekstów mnie samego. Jeśli tak, to bardzo dobrze, bo wyrazistość dyskusji oraz polaryzacja stanowisk to dla polskiej sztuki ciągle towary deficytowe. Raz jeszcze dzięki za aktywność i niezmiennie zapraszam do krytycznej lektury. Tymczasem dla wygody Szanownych Państwa (i swojej, nie ukrywajmy, też) wprowadzam podział postów, także w archiwum. Odświeżyłem nadto motto - nie wyrzekając się rzecz jasna treści poprzedniego. Mam także nadzieję, że po występach Wojtka NYC i Marcina z Hypergogo będzie więcej tekstów gościnnych. Przy okazji dziękuję im bardzo, że poświęcili mi czas i swoimi tekstami wzbogacili zawartość Krytykanta.

Cóż jeszcze? Ukazał się kwietniowy Art&Business, a w nim mój felieton. Ponadto w darmowym magazynie Reporter znajdą Państwo artykuł Adriana Chorębały o niniejszym blogu. Wprawdzie dowiedziałem się z niego, że jestem „niezbyt lubiany w artystowskim światku”, ale niechybnie musi być to pomyłka - kontaktów z owym mitycznym środowiskiem raczej nie odnotowałem, więc zapewne chodziło o antypatię do moich tekstów. W każdym razie miło wiedzieć, że Państwo intensywnie o mnie myślą. Reporter leży w lokalach w Warszawie (między innymi Balsam, CDQ, Chłodna 25), Krakowie (Bunkier Cafe, Alchemia), Bytomiu (Kronika, Jazz Club Fantom), Katowicach (Cogitatur, Dekadencja), Wrocławiu (Ośrodek Działań Artystycznych Firlej) i Poznaniu (SQ Klub). Z tego miejsca raz jeszcze dzięki autorowi za ten tekst.

I na zakończenie zapraszam do obejrzenia filmu mojego Szanownego Kolegi Tymoteusza Borowskiego, który od pół roku niestrudzenie i bezinteresownie pomaga mi w pokonywaniu kolejnych przeszkód stawianych przez HTML. Pomyślałem, że dzieło Tymka uświetni ten mały jubileusz, a On się dobrodusznie zgodził. Za co mu - a przede wszystkim za pomoc techniczną - oczywiście serdecznie dziękuję. I to już ostatnie podzięki na dziś. Pozdrawiam.


Etykiety:

44 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Nie wiem. Trochę mnie ten filmik zniesmaczył. Mam cichą nadzieję, że była w tym nutka ironii. W przeciwnym razie piguła sztuki polskiej wydaje się być nieprzełykalna. Do boju Polsko! O to przecież chodzi, prawda? Pokazać im nasze bicepsy!

No ale tak ogólnie mówiąc, gratuluję półrocza.

wtorek, 03 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

ja widzialem tylko w saturatorze w warszawie.

wtorek, 03 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Wszystko pieknie, naprawde. Ale film kiełbasiany. Niestety również jako ironia niestety. Sprawny Pan jestes niezaprzeczalnie, ale w sumie to jednak Robot z Pana. Cuż, mamy w koncu wiek XXI

wtorek, 03 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Well well well, filmik potwierdza to co mozna bylo podejrzewac, Krytykant ma optyke FGF we krwi i zero samodzielnosci myslenia.

środa, 04 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

straszna miernota.sprawnosc i logika 15 latka.no ijak mozna było sie domyslac -powierzchownosc albo dopiero co po studiach.

środa, 04 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Oto unaocznia się potęga obrazu - nie dość,
że "cóżeś Pan zrobiłeś" (ktoś tak zaaferowany okienkiem Youtuba, że nie znajdzie nawet chwili na ustalenie autorstwa filmu), to jeszcze sam film - ostatecznym dowodem kumoterstwa Krytykanta! Smutek i Nostalgia, zarządza się wyjście do parku.
Gratulacje dla Autora bloga - mimo, że nieraz trudno się z nim zgodzić. A może właśnie dlatego.

środa, 04 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Zabawny filmik, wydźwięk miał może być optymistyczny w założeniu... ale poza Sasnalem, Pana ulubionym autorem, to specjalnie nie było niczego zachwycającego, jeszcze ten podkład muzyczny ni w kij ni w drewno do tego, tak przez Pana ulubionego awangardyzmu... innymi słowy i Sasnal stracił, bo jak filmik ironiczny, to i z jego udziałem, jak poważny do zlepek niezrozumiały w szczególe... No ale na rocznicę, a własciwie półrocznicę ;) nie wypada się wgłębiać i rozwlekać krytyki wysiłków szanownego Krytykanta...

środa, 04 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Przypomniało mi to trochę taki rozgrzewający filmik z okazji mistrzostw świata w piłce nożnej, dla kibiców, żeby wierzyli w swoją drużynę i oczywiście odzwierciedla naturę całej naszej ostatniej Sasnalomanii.
Już wiele razy to pisałem na wielu blogach i napiszę to jeszcze raz:
NIE RÓBMY ZE SZTUKI SPORTU.
Proszę o chwilę refleksji nad tym zdaniem. Albo sztuka, albo transmisja meczu - bardzo proszę.

środa, 04 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

No ale jak można czynić dobro nie mając skrupułów ????????
Żądam wyjaśnień.
To tylko statystyki. Kucharze wolą gotować anglikom.
A ten blog to może być.
Karolinka

środa, 04 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Panowie i Panie. nadecie i powaga. czekaliscie tylko na to zeby sie w cos wczepic zebiskami. Zestawienie hymnu kibica z plejada polskich artystow, choc doslowny jest zabawny. A film bez nadecia. A sztuka sama z siebie robi sport, rankingi sringi blablabla. Oj joj. Kocham was. Jezus

środa, 04 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Jezus napisałby: Siostry i Bracia

środa, 04 kwietnia, 2007  
Blogger Krytykant | Kuba Banasiak said...

Dzień dobry

Zadziwiające, jak niektórzy z Państwa widzą to, co chcą zobaczyć. Że gloryfikację FGF to norma, ale sprowadzanie sztuki do sportu (jakiego znowu sportu?? kto sprowadza??) to już naprawdę coś. A tak naprawdę dostaje się biednemu Tymkowi. ;-)

No, mnie nic do tego co kto i w czym widzi, a co do filmu - to rzecz jasna zgadzam się z Jezusem.
Jednak, mimo że pure nonsensowy (nawiasem - ważka tradycja w polskiej sztuce!), to moim zdaniem podatny na bardzo ciekawe interpretacje i/lub wnioski. Widziałbym go w pawilonie polskim w Wenecji.

najlepszego,
K

środa, 04 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Tracę już cierpliwość! Obserwuję ten blog od pewnego czasu i co widzę ? Panie ! Nie zuważasz Pan konkretnych , wyrazistych pytań ?!! Co Pan w ogóle wypisujesz ?!! Nie pisz Pan motta jak się wytłumaczyć z niego Pan nie potrafisz ! Ktoś grzecznie pyta, to się go tutaj nie zauważa !!! Napisz se Pan motto:
NIEWYGODNYCH PYTAŃ NIEZADAWAĆ, PROSZĘ."
Bnek Buch-Buch

czwartek, 05 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Robienie ze sztuki sportu przejawia się w rankingowaniu, wartościowaniu, stopniowaniu i "unajlepszaniu" jednych artystów względem drugich. Nie mówię koniecznie o tymże blogu.
Błędem jest widzenie sztuki w kategoriach obiektywnej hierarchii. Niestety, tym, co widzimy w sztuce jest tylko co kto sprzedał i za ile, w jakich "biennallach" kto wystąpił i co o kim napisano w prestiżowuch magazynach. W efekcie tak się zapędzamy w takim wartościowaniu, że już tego zesportowienia sztuki nie widzimy. Jest też aspekt zakompleksienia względem światowego rynku sztuki.
Oczekujemy od naszych artystów aby udowodnili "zagranicy" jacy oni są "dobrzy" i że Polak też potrafi daleko skakać (że się znowu odniosę do Małysza).
Tymczsem:
NIC NIE MUSIMY UDOWADNIAĆ, a przeżywając sztukę dążmy do sedna zamiast zestawiać imiona artystów z miejscem w rankingu.
Jeśli państwo wciąż nie widzą zjawiska usportowienia sztuki, może wynika to z faktu, że "wspinaczka i wyścig" są już tak głęboko w nas zakorzenione, że nie widzimy problemu.

czwartek, 05 kwietnia, 2007  
Blogger Krytykant | Kuba Banasiak said...

Jejku.Spokojnie.. Proszę tak z rana nie krzyczeć, budzi Pan/i silniej, niż kawa..
Zresztą sam już chyba mam kłopoty z odczytywaniem ironii, i nie wiem, czy Pan/i tak na serio się oburza. Mniejsza.
W każdym razie - motto jest z W.Gombrowicza, z l. '60, a pierwotnie tyczyło Paryża, a wcześniej Argentyny. Pomyślałem, że doganiamy Europę także w taniej artystycznej nadprodukcji i nadprodukcji samych artystów - i o tym jest to motto.
Przepraszam, faktycznie nie zauważyłem tego jakże niewygodnego pytania - chyba, że było nim "żądam wyjaśnień"; ale tu znów wracam do ustępu o ironii.

A2:
Rzecz jasna, jest dokładnie odwrotnie, niż Pan/i pisze - i to we wszystkich aspektach. :)
Też już się kiedyś rozpisywałem, więc powiem tylko, że sztuka jest emanacją wybitności indywidualnej, doskonale widocznej na tle miernoty pretensjonalnej. Jest tak bodaj od Nowożytności i nigdy przenigdy nie było tak, że artystą zostawał ten, kto się nim obwołał i kto odgórnie zadekretował - "to jest sztuka". Artystą był ten, kto nim był. :)
Lub: był nim szczególności w kontekście do artystów miernych (czyli nie-artystów). Czyli - musiał być nowatorem.

A targi, rankingi... Ależ to samo sedno ludzkiej natury - wartościowanie. Jednak tu jest wtórne i na dłuższą metę znaczenie ma tylko jakość. Sukces rynkowy jest zwieńczeniem, nie przyczynkiem do "kariery". Proszę przestudiować biografie Polaków, którzy ostatnio takowy osiągnęli. I bez obawy - rynek nie oszuka historii (sztuki). :-)

I jeszcze kompleksy - wydaje mi się, że polski "team" to najlepsza propozycja "narodowa" ;-) w sztuce współczesnej od czasów YBA (vide filmik).

Następny post będzie po części o tym, więc milknę.

pozdrawiam

czwartek, 05 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

film zabawny, mi osobiscie z tomkiem kozakiem sie zkojarzyl, choc u KB widac braki warsztatowe to jest talent. dla mnie to jest pamflet na fundacje, artystow, ktorzy juz wyzej nie podskocza tj sasnal, teraz czas na kolejnych, na zmiane i atak na establiszment rastrowo-fundacyjny.

czwartek, 05 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Ależ ja ten post pisałem późno w nocy, więc musiałem szeptać, a nie krzyczeć.
Gratuluję panu wiary w czystość świata sztuki. Myślę jednak, że błędem jest ta romantyczna wizja geniusza wyróżniającego się na tle miernot, którą pan tutaj podaje. To nie te czasy. Dziś mamy świetne środki dla rozwoju artystów i sam przyznam, że dobrych artystów jest ci u nas dostatek (u nas, czyli w skali światowej), może nawet nadmiar. Ponadto jest obecnie tyle różnorodnych form ekspresjii, że rankingowanie artystów w dziedzinie tylko malarstwa jest niemądre.
Chce pan abym przestudiował biografie artystów? Ależ cóż ja tam znajdę oprócz listy prestiżowych wystaw i nagród? - dokładnie wykładnik "sukcesu", o którym napisałem wyżej.

A ten post przede mną znowu ilustruje nasze przyzwyczajenie do postrzegania artystów jako "maszynek do skakania", chyba, że to także jest ironia.

To ja się w takim razie już poddaję i samotnie oddaję się obserwowaniu zjawiska "umałyszowiania" artystów.

czwartek, 05 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal! Sasnal!
Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal! Sa-snal!
SA SNAL!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

piątek, 06 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Przepraszam !!! Czy palą tu mosty ? Ja ogólnie palę wszystko. Z domu mnie już wygonili, bo kominem puściłem biblioteczkę babuni. Z popiołowałem też wszyściuteńkie wycieraczki w korytarzu i piwnicę sąsiada. Czuję bym sie nadał.
świeżo z dymem na rękach
detonator

piątek, 06 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

J A K M O Ż N A C Z Y N I Ć
D O B R O
N I E M A J Ą C S K R U P U Ł Ó W

?

piątek, 06 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

JAK MOŻNA CZYNIĆ
DOBRO
NIE MAJĄC SKRUPUŁÓW
?

piątek, 06 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

JAK MOŻNA CZYNIĆ
DOBRO
NIE MAJĄC SKRUPUŁÓW
?

piątek, 06 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

ODPOWIEDZ BRZMI: NIE MOŻNA

piątek, 06 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

"MIŁUJ BLIŻNIEGO SWEGO
JAK SIEBIE SAMEGO"

sobota, 07 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

od kiedy sztuka czyni dobro?

sobota, 07 kwietnia, 2007  
Blogger Krytykant | Kuba Banasiak said...

Widzę, że Państwo w radosnym świątecznym nastroju. Również najlepszego.

K.

sobota, 07 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Sztuka nie czyni dobra, ale artysta może ;) np. malując dobre obrazy ;) Tylko pytanie co jest dobre? nowe? w czym? sławne za życia artysty, no to sporo geniuszy, trzeba by z kart historii sztuki, przeżucić na niższe półki, jakość jak pisze krytykant? no dobrze, ale jaka jakość... jakość sama w sobie? Chyba nie... jakość i nowatorstwo? No to w końcu jakiego rodzaju nowatorstwo, stylu, stylistyki, tematu, może motywu przewodniego, myśli przewodniej, interpretacji może tego co już znane, w nowy sposób postawione, stare jak świat pytanie?, nowy wzór kompozycji? inne nieco maźnięcie czy plamkowanie?
Aaha, i wszystkim obecnym wesołego jajka! ;)

niedziela, 08 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Zauważyłem pewną tendencję w pana ripostach, panie Kubo i obym się mylił. Kiedy tylko ktoś stara się przedstawić inny punkt widzenia, patrzy na świat sztuki, ze strony, od której nie widać aż tak wyraźnie Sasnala, zauważa niepokojące zjawisko, o którym chciałby zaalarmować, bagatelizuje pan owe wypowiedzi, wyłuszczając językiem świeżo-akademickim (studia niedawno kończyliśmy?), że jest odwrotnie i że trzeba ufać wyławiaczom Sasnalowych pereł, bo biografie tych pereł świadczą o ich wyjątkowości, i że wszystko jest super, żeby tylko jakiś grafoman nie złapał znowu za pióro. Może pali pan mosty, ale mam wrażenie, żę zamiast tego buduje pan twierdze. Czy się mylę?

niedziela, 08 kwietnia, 2007  
Blogger Krytykant | Kuba Banasiak said...

Myli się Pan

niedziela, 08 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

KRYTYKANT CHCE ZMUSIĆ DO MYŚLENIA NA WYSOKICH OBROTACH !!!!!!

niedziela, 08 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

A musi zmuszać ? ;)

niedziela, 08 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

ON PRZECIEŻ NIC NIE MUSI !!!!!!!!

poniedziałek, 09 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Jak czytam takiego co nic nie musi to już wiem , że musi dużo.
Karolinka

poniedziałek, 09 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

na takie wpisy to Krytykant nie reaguje.

poniedziałek, 09 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

JAK KOMUŚ COŚ NOWEGO (DOBREGO) SIĘ URODZI TO ZARAZ OD NIEGO KRADNĄ !
A CZY DOBRE ? TO POZNAĆ PO LICZBIE KRADNĄCYCH .

poniedziałek, 09 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

DOBRY KRYTY TO MUSI NAMALOWAĆ PRZYNAJMNIEJ JEDEN DOBRY OBRAZ,
ŻEBY NIE BYĆ GOŁOSŁOWNYM.

poniedziałek, 09 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

PYTANIE BRZMI: CZY KRYTYKANT MA
CHOCIAŻ JEDEN DOBRY OBRAZ ?

poniedziałek, 09 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

A JEŻELI TAK, TO SKĄD WIE, ŻE JEST DOBRY ?

poniedziałek, 09 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

PALENIE MOSTÓW JEST DOBRE
DLA DZIECI !!!!!

poniedziałek, 09 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

I DLA TERRORYSTÓW.

poniedziałek, 09 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

A może jest tak, że im mocniej rozwinięty intelekt, tym bardziej przeszkadza to malować ?

poniedziałek, 09 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Ale lepiej palić mosty niż być pierdolonym dyplomatą.
Karolinka

wtorek, 10 kwietnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

szkoda, że na podsumowanie półrocza wyszła taka słaba dyskusja, oby to nie był zły znak na przyszłość!

wtorek, 10 kwietnia, 2007  
Blogger Krytykant | Kuba Banasiak said...

Dyskusja? Czy coś przeoczyłem? ;-)
A tak serio, to tez uważam, że szkoda.
Następny post będzie próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak jest (z racji świąt przekroczyłem tygodniowe milczenie za co przy okazji przepraszam).

pozdr

wtorek, 10 kwietnia, 2007  

Prześlij komentarz

<< Home