wtorek, maja 01, 2007

O Simonie na Obiegu

W tym tygodniu zapraszam na strony Obiegu, gdzie znajdą Państwo obszerną recenzję ostatniej wystawy Jana Simona w Bunkrze Sztuki - i refleksje wokół niej. Do dyskusji zapraszam z powrotem.
Na ilustracji Ryugyong Hotel, Phenian, Korea Północna.

Etykiety:

24 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

babel albo bubel sam nie wiem jak podejsc do tego hotelu. najlepiej od przodu.

środa, 02 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Pan Simon tworzy rodzaj sztuki, która może być niechcąco powtarzana przez innych, być może w innych kontekstach, ale wystarczająco wiernie. Pamiętam, że parę jego prac już widziałem w wykonaniu innych artystów, a rzutnik wypluwający slajdy to już przepełnienie czary. Jeden mój kolega z pracowni wykonał coś identycznego.
Zapewne udowadnia to, że trzeba być sobą i podążać własnym tropem, i że jest zbyt wielu artystów.

środa, 02 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

To przecvierz pan Simon powtarza dokonania miedzynarodówki z Palace de Tokyo a Pana kolega po prostu tez łapie o co chodzi..

środa, 02 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

zrobilo mi sie troche przykro jak zobaczylam prace z wentylatorem, taka sama zrobila niejaka Luczak z Poznania,przed stu laty,
chociaz moze nie byl taki czarny ;)

środa, 02 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

recenja dobra, i cieszy, że Krytykant dostrzegl walory sztuki Simona - czyli jednak z polska sztuka nie jest tak źle? ;)

środa, 02 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

"Redukowanie artystów do czytelnych pozycji na silnie zideologizowanych i jasno zidentyfikowanych jako polityczne polach, ma według mnie skutek odwrotny od zamierzonego".Niesamowite że z tego zdania da się jednak wywnoskować że rację ma Sasnal,choć rozpolitykowany, sam redukujący się(jak mało który polski artysta)do czytelnych pozycji.. etc. jestem pod wrazeniem.Także tego że po przeczytaniu można zostać w domu, wszystko wiadomo(no może ten klimat, szum z wentylatora czy coś ale ogólnie to chyba jednak..kolejka pod ścianę nie podjedzie) Serdeczne pozdrowienia

środa, 02 maja, 2007  
Blogger Krytykant | Kuba Banasiak said...

A2:
Wydaje mi się, że każdy zdolny ponad przeciętną twórca generuje takie estetyki/poetyki, które "niechcący" powtarzają rzesze - np. studentów. Bo i ów artysta konstruuje przecież jakąś "wiszącą w powietrzu" wrażliwość, która w ten czy inny sposób definiuje jego - i jego pokolenia - "tu i teraz".

A5:
Dzięki. :)
Aha - gdzie ja twierdziłem, że "z polską sztuką jest źle"? Co najwyżej - z krytyka. No i sztuka nie podlega kryteriom narodowościowym. Bywa zła - i dobra...

A6:
Sasnal jest polityczny "post factum" - a jeśli jest polityczny bezpośrednio (temat prac), to jest również nowatorski w formie i narracji.
No i nie "redukuje się" - to tylko jedna z jego "twarzy"; często mówi tylko o sztuce jako takiej. Przede wszystkim - jest w tym skuteczny, bo nowatorski na polu artystycznym.

Co do "zostawania w domu"; przeciwnie - dlatego te prace są dobre, bo nie są suchym konstruktem. Mówiąc umownie - "mają duszę"; ducha, który uaktywnia się na wystawie, atmosferę, te rzeczy...

pozdrawiam

środa, 02 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Więc jaśniej.Redukuje się bo na zamówienie rastra maluje broniewskiego, na zamówienie krytyki politycznej(foksal)robi ilustacje do słabej literatury tylko dlatego ze lewa.Wszystko w formie i treści super politycznie i estetycznie poprawne.Na czasie więc nie wstecznicze a więc z pewnością nowatorskie.Redukuje sie a nie jest redukowany bo to jego wybór.Co do wystawy sie nie spieram,z duchem to już wogóle.Dobrej nocy życzę

środa, 02 maja, 2007  
Blogger Krytykant | Kuba Banasiak said...

No więc jeszcze raz: nie "redukuje się" - to tylko jedna z jego "twarzy"; często mówi tylko o sztuce jako takiej.

Broniewski był oczywiście wykorzystany wtórnie - powstał bodaj 3 lata przed wystawą. Rysunki do KP świetne - jak zwykle. Mogły by funkcjonować jako samoistne "byty plastyczne".

Ale my znowu o Sasnalu... ;-)

środa, 02 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Krytykant napisał: "Broniewski był oczywiście wykorzystany wtórnie - powstał bodaj 3 lata przed wystawą"
To ciekawe - z tego co ja pamiętam wystawa była w 2005 r, a obraz powstał 2004, czyli jednak na nią (trudno, żeby powstał PO wystawie). Alez beztrosko manipuluje Pan rzeczywistoscia dla potrzeb dyskusji...

środa, 02 maja, 2007  
Blogger Krytykant | Kuba Banasiak said...

Ojej...
Nie manipuluję - zapewniam, że nie mam aż tak niecnych intencji.
Wystawa XI-XII 05, obraz 04. Jaki miesiąc - nie wiem.
(Napisałem wszak "bodaj")

Ale: wydaje mi się - nie znalazłem "dowodów" - że "Broniewski" istniał w obiegu wystawienniczym wcześniej, ale mogę się mylić. Ot, tyle. Może jak trafi tu ktoś bardziej w tej materii kompetentny - sprostuje.


Pozdrawiam.
K

środa, 02 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

wcześniej czy później nie ma znaczenia chodzi o zapotrzebowanie na pewne idee a nie o zamówienie na obraz.A co do tego że znowu o nim..cóż też:) bym wolał o kimś innym,ale stał się on już symbolem pewnych spraw (pewnie innych dla pana i innych dla mnie)ot co.Dobranoc ostatecznie już chyba

środa, 02 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

I jeszcze jedno rozmawiamy o pewnym cytacie, więc to jak często Sasnal mówi o "sztuce jako takiej" jak też nasza indywidualna ocena politycznych ilustracji tegoż są poza tą dyskusją.Chodzi o to że pewne rzeczy są nie do pogodzenia, nie ma co naginać, a należy się z tego cieszyć.Czego życzę.

czwartek, 03 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Krytykant powiedział:

"Wydaje mi się, że każdy zdolny ponad przeciętną twórca generuje takie estetyki/poetyki, które "niechcący" powtarzają rzesze - np. studentów. Bo i ów artysta konstruuje przecież jakąś "wiszącą w powietrzu" wrażliwość, która w ten czy inny sposób definiuje jego - i jego pokolenia - "tu i teraz".

Nie do końca. Chodziło mi o właściwość sztuki Simona, który używa materiałówi i estetyki, która może być łatwo użyta przez innych artystów, a nie przeciętnych studenciaków (kolejka elekryczna? wentylator?).

Czy wie Pan, że żarówkę wynalazło dwóch panów w tym samym czasie? Z wynalazku znamy jednak Edisona, bo miał on więcej finansów, kontaktów i środków, aby swój wynalazek ukończyć i opatentować. Był on zwyczajnie bardziej sławny, niż ten drugi pan, którego nazwiska nawet nie pamiętam. Smutne, ale tak jest.

czwartek, 03 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Dodam jeszcze, że wspomniane prace zostały stworzone dłuuuugo przed Simonem. Jak więc można powtarzać czyjeś kroki w wyprzedzeniu, bez możliwości użycia maszyny czasu?

czwartek, 03 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

I nie staram się zdyskredytować sztuki Simona, którą lubię, ale ot taki sobie fenomen zauważyłem. Czasem w dyskusji zapędzamy się w skrajności :)

czwartek, 03 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Ma Pan misję do wypelnienia (proszę pamiętac, ze CEL NIE USWIECA SRODKOW) czy raczej lubi Pan sporty extremalne ? Przy tym drugim nalezy uwazac, bo mozna zlozyc sie jak ten rower w pracy Pana J Simona

czwartek, 03 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

huh?

czwartek, 03 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

marny puch

piątek, 04 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

ale zajebista zabawa !

piątek, 04 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Femmes Fatal that classic cliche in literature meaning a woman with a self-destruct tendency. That is one who tries to manipulate people (mainly men) but knows deep down that she is not good enough at it and sometime will fall flat on her face but has a go anyway.

piątek, 04 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

i medium tez jestem jakby kto pytal

piątek, 04 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

nie wiem tylko czy na szczescie czy na nieszczescie

piątek, 04 maja, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

g
Panie said!
Bardzo Pana proszę nie używać słowa "zajebista", jest ono odpychające brzmieniowo i wstrętne wszystkim średnio i trochę bardzej wrażliwym ludziom!

niedziela, 27 maja, 2007  

Prześlij komentarz

<< Home