piątek, lutego 02, 2007

O manifeście Artura Żmijewskiego na Obiegu

W tym tygodniu zapraszam na stronę "Obiegu", gdzie od dziś mój - między innymi - tekst o manifeście Artura Żmijewskiego z najnowszej "Krytyce Politycznej". Moim zdaniem to wydarzenie z kilku przynajmniej powodów. Zapraszam do lektury, no i z powrotem tu - do dyskusji. Bo i jest o czym. Pozdrawiam.

Etykiety:

19 Comments:

Blogger pansowa said...

Kuba,

Volenti non fit iniuria.
U Sierry jest tego pod dostatkiem, a ja zgadzam się z tą maksymą.

Można z tej pozycji wyciągać wnioski dotyczące nas samych, naszej osobistej postawy wobec bliźnich.

Pan Żmijewski zdaje się być już tak zlasowany intelektualnie lewicowo-artystowską papką, że w zasadzie nie mam punktu odniesienia.
Mam wrażenie, że to przypadek psychiczny jest i tyle, bo intelektualnie nie da się tego strawić. Choćby w manifeście stwierdzenie, że wirus to opozycja dla algorytmu - świadczy o tym, że ten Pan nie ma piątej klepki, za to ma podstawowe trudności w logicznym myśleniu i czytaniu ze zrozumieniem.

Jestem pełen podziwu dla Ciebie, Kubo, że zadajesz sobie trud, aby brnąć przez tą magmę. Pokłony dla odrodzonego, prawdziwego klerka.

piątek, 02 lutego, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

najblizszy jest mi komentarz Borkowskiego,ale przyznaję że trudno przez wszystkie teksty przebrnąć

piątek, 02 lutego, 2007  
Blogger Krytykant | Kuba Banasiak said...

Foko:

Proszę jednak serdecznie zwrócić uwage na kontekst - bo inaczej będziemy gadac o naszych resentymentach. Rozpatrujmy teksty o manifeście na prz. manifestu.

AŻ pisze o "wirusie" i "algorytmie" w kat. językowych - o czym piszę i ja (negatywne/pozytywne konotacje).

Co do "magmy" - to jest to napisane raczej prostym językiem, nie rozumiem tego zarzutu. jeśli pijesz do osławionego "postmodernistycznego bełkotu", to tu jest raczej styl felietonu - przejrzysty i łagodny.

a może nie czytałeś? ;->

piątek, 02 lutego, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Trudno przebrnąć, mnie też, bo nie cierpię czytać długich tekstów z ekranu. Może sobie wydrukuję. Uwagi foki o naszej "postawie osobistej wobec bliznich"... rzeczywiście zmiana kontekstu bylaby wskazana. To nie jest szkółka niedzielna. Po drugie, znów te teorie spiskowe o "brudnych lewakach" zawłaszczających sztukę? Pozdrawiam,
Nożyce.

piątek, 02 lutego, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

>>zlasowany intelektualnie lewicowo-artystowską papka<<

Panie foka, czy musi Pan sie odnosic do polityki w kazdym swoim poscie?

To dosyc meczace i swiadczy o jednotorowym sposobie Panskiego myslenia.

Skoncz Wasc, i wstydu (sobie) oszczedz.

piątek, 02 lutego, 2007  
Blogger pansowa said...

Kuba, marność, szkoda czasu. Nie mam nic więcej do powiedzenia na temat tego Pana, jego manifestu, itd. Znając mój pogląd uznasz to za oczywiste.

piątek, 02 lutego, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Żmijewski jak zwykle się nie popisał, np. jego pokaz na Biennale w Wenecji był chyba najnudniejszy, mało interesujący, nie to co obrazy Weischera, nietety Gazeta Wyborcza go lansuje

sobota, 03 lutego, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Czyż ten obraz nie jest dobry?
http://en.wikipedia.org/wiki/Image:Chimpanzee_congo_painting.jpg
proszę o fachową opinię :)

sobota, 03 lutego, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

"Anonymous said...

Żmijewski jak zwykle się nie popisał, np. jego pokaz na Biennale w Wenecji był chyba najnudniejszy"

najnudniejszy w jakim sensie? w jakim kontekscie, w jakiej skali?

niedziela, 04 lutego, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Takie małe deżawi...
Początek lat 30. w ZSSR, pierwsze nieśmiałe próby wprowadzenia realizmu socjalistycznego i następne coraz śmielsze,
albo rok 1933 w Niemczech, doktor literat z krótszą nóżką wytyka sztukę zdegenerowaną...
Nie myślałem, że to może wrócić i to w takiej formie.
Potrzeba nam prawdziwie "krytycznej i politycznej" krytyki, która zaprezentuje społeczeństwu (dla jego dobra oczywiście) przystępną i jedyną interpretację, obrazów generowanych przez sztukę Artura Żmijewskiego.

niedziela, 04 lutego, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Pokaz Żmijewskiego był totalną klapą, od powtórki eksperymentu, poprzez formę pokazu, po zupełny brak kreacji, pozdro

niedziela, 04 lutego, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

http://en.wikipedia.org/wiki/Image:Chimpanzee_congo
nic tAm nie ma, może inny przykład

poniedziałek, 05 lutego, 2007  
Blogger Krytykant | Kuba Banasiak said...

Żwawiej Moi Drodzy, żwawiej!

Czy nikogo nie interesuje pierwszy od dawna serio potraktowany manifest?


WW:

(odpowiem tylko dlatego, żeby mieć z głowy ten casus, jak się okazuje nieuchronny tutaj)

Nie poczuwam się do związków z ZSRR, ani z Niemcami '33 - jak sądzę, AŻ takoż. Serdecznie proszę nie imputować mi takich konotacji, byłbym wysoce wdzięczny.

W każdym razie błagam o niesprowadzanie (potencjalnej) dyskusji do porównań na poziomie 13 latka (bez urazy dla tychże).

Sądzę mimo wszystko, że ew. związki sztuki AŻ z innymi dziedzinami (nauki) nie przerodzą się w inżynierię społeczną, co najwyżej poszerzą pole sztuki.

pozdr

poniedziałek, 05 lutego, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

nie wiedziałem, że wierzysz w ciągle poszeżające się pole sztuki, to krok od astronomii i rozszeżającego się wszechświata.
Po co anektować kolejne pola, powiedzmy sobie: wszystko jest sztuką, a jeśli nie istnieje to tymbardziej jest sztuką.
To żart, ale nie wierzę w postęp w sztuce, bo on musiałby zakładać postęp w rozwoju duchowym człowieka, a tego nie da się udowodnić na przykładzie historii kultury.
Równie dużo można powiedzieć tradycyjnymi środkami wyrazu, co najnowocześniejszymi. Nie umniejsza to ani jednym ani drugim.
Tę różnorodność widać w przemieszaniu postaw we współczesnej sztuce nie w Polsce ( tu dominuje wizja sztuki serwowana przez Foksal), ale na tzw. Zachodzie.

poniedziałek, 05 lutego, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

"Czy nikogo nie interesuje pierwszy od dawna serio potraktowany manifest?"

To pytanie z gatunku retorycznych, szczególnie po lekturze tekstu Żmijewskiego. Chociaż młody i pryszczaty (bez urazy dla młodości)powinieneś to zrozumieć.

poniedziałek, 05 lutego, 2007  
Blogger pansowa said...

Kuba

Sierra - pociągnąłem wątek mojego ulubionego artysty, w oderwaniu od tekstu na Obiegu. Teraz już wiesz co mi si spodobało w jego sztuce, choć to dokładna odwrotność tego, co zdaje się on chciał przekazać.

Algorytm/wirus - nie widzę pozytywnych konotacji algorytmu, jako że tenże może być zarówno dobry jak i zły. Nota bene wirus działa wedle algorytmu również. Taki jakiś bardzo osobisty ten język i tu przechodzimy do...

Magmy, którą to określiłem tekst Żmijewskiego, chociażby na stosowany język, który jest raczej bełkotem, a jak wiemy bełkotu nie można zrozumieć (taka jest właściwość bełkotu).

Co do Twojego tekstu, to mogę Ci zarzucić nudę wynikającą z relacyjności. Gdzie Twoja słynna żarliwość krytyczna? Ferie?

Nożyce

Zgadzam się, to nie jest szkółka niedzielna. Tu nikt nikogo za rączkę nie będzie prowadził. Bon voyage.


wojtknyc

Zadziwiająca wypowiedź dotycząca tego, że we wszystko mieszam politykę, w kontekście aktualnego wątku.

W dodatku cytat (z błędem) z lektury silnie politycznej pokazuje, jak Sz.P. nie zwraca uwagi na źródła (w dwojaki sposób).

wtorek, 06 lutego, 2007  
Blogger Krytykant | Kuba Banasiak said...

Kalmar:

Tak, wierzę, a raczej wiem. Mogą być "pólka", jeśli wolisz.

"nie wierzę w postęp w sztuce, bo on musiałby zakładać postęp w rozwoju duchowym człowieka, a tego nie da się udowodnić na przykładzie historii kultury."

Rzecz jasna, że się da. Ale może się nie rozumiemy. Mi idzie o postęp form i przestrzeni, nie zaś samej istoty sztuki.

WW:

Powinienem Pański post skasować, ot dla higieny dyskusji (taka faszystowska praktyka), ale nie będę robić cyrku. Więc zapewniam Pana, że we wszystkim się z Panem zgadzam, jest Pan najmądrzejszy i najbłyskotliwszy z błyskotliwych, ale jeśli ma Pan ochotę brać udział w dyskusji, proszę o merytoryczne wypowiedzi.

pozdrawiam

Foka:

Relacja - trochę tak. Raczej uporządkowanie w celu lokacji odniesień. :)
Nie krytykowałem, bo uważam za wartościową sama próbę i kontekst, który wyłożyłem. To moim zdaniem godne uwagi w najwyższym stopniu. Gdybyś rozpatrywał to, jako nową propozycję dla pewnej tradycji, a nie bajanie lewaka, doceniłbyś może. Krytykowałem nazbyt proste odniesienia do krytyki. A tak ogólniej - nie jestem maszyna do krytykowania wszystkiego co się rusza.

sierra - to ciekawe, że jedną zgniliznę moralno - intelektualną (wg. Twojej wykładni) cenisz, a w stos. do innej masz zaperzkę. :-)

co do języka - nadal twierdzę, że jest on łagodny i przejrzysty.

co do algorytmu - zgoda, może i było to niefortunne, uwierzyłem trochę na słowo. Jednak intencja jest czytelna i o nią głównie chodzi.

pozdr

wtorek, 06 lutego, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

foka. Skoro obdarowujemy się nawzajem filmikami z you tube, mam tu coś dla Ciebie:
http://video.google.com/videoplay?docid=5202233959062854326&q=daily+show

wtorek, 06 lutego, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Pan Kuba bardzo krzyczy na dyskutantów i boję się wklejać.
Przeczytałam "Drżące ciała" wydane przez PK po "Dziełach Lenina" Slavoja Zizka i teraz tekst Pana na "Obiegu".
Zgadzam się z wypunktowaniem Żmijewskiego i cieszę się, że tekst nie jest pisany na kolanach. Demagogią artysty jest w zawłaszczanie obszarów, których nie zna i narzędzi do poznania nie posiada. Odrzucanie odwiecznej magicznej roli artysty (nie każdemu dana, dlatego artystami mogą być tylko nieliczni), czyli przystanie jedynie na materialny ogląd świata, a duchowość traktując jako ozdoba, jest niebezpiecznym zabiegiem.
Dowodem na estetyczne traktowanie sfery ducha są właśnie jego cztery filmy (Hipnoza, Pejotl, Magiczne Grzyby, LSD).
Żmijewskiego dawanie odpowiedzi, zamiast stawiania pytań, jest w wypadku procesu twórczego niedopuszczalne, sekciarskie i hamujące rozwój artysty.
Nie chcę się tu jawić jak jakaś szalona moralistka, ale w wypadku odzywki artysty o numerze z numerem obozowym, jakoby cierpienie jednego starca nic nie znaczyło w obliczu nauki, brzmi strasznie.
Przypomina się słynna łza dziecka z Braci Karamazow...

sobota, 10 lutego, 2007  

Prześlij komentarz

<< Home