wtorek, sierpnia 14, 2007

Religia w pigułce

Dziś zamiast tradycyjnego tekstu - w nawiązaniu do poprzedniej notki, ale przede wszystkim w związku z wakacyjnym rozleniwieniem - jedynie garść obrazków.

New Religion autorstwa Damiena Hirsta to praca, która premierę miała w 2005 roku (w Paul Stolper Gallery) i od tego czasu jeździ po świecie. 4 Sierpnia zakończyła się odsłona wenecka (Galleria Michela Rizzo). Piszę „praca”, bo choć rzecz składa się z kilkudziesięciu jednostkowych obiektów, to pozostaje spójną, przemyślaną wypowiedzią.

New Religion skonstruowana jest na podobieństwo wielkich religijnych cykli. Znajdziemy tu więc nie tylko sceny biblijne, ale także drobiazgową symbolikę, której całości nie byłem w stanie zapewne rozpoznać. Oczywiście owa „nowa religia” to kosmos medykamentów, od święta tylko służących do leczenia. To raczej placebo, „zagłuszacze” lęków, które zwykła tonować religia, dowód naszej bezbrzeżnej samotności i paranoicznego wyalienowania. Tak bardzo są nam niezbędne, że sakralizujemy ich funkcję i fetyszyzujemy formę. Potrzebujemy mistyki, więc konsekwentnie ją sobie dozujemy - za sprawą lekarstw na ból istnienia. Ironia Hirsta jest dosadna: Najświętsze Serce Jezusa okolone jest drutem kolczastym i ponakłuwane żyletkami oraz lekarskimi igłami. Hostia ma kształt wielkiego marmurowego paracetamolu. Sarkastyczna Ostatnia Wieczerza to mapa świata z wykazem głowic nuklearnych, natomiast Święta Trójca ujęta jest statystycznie. Rany Chrystusa to jedynie przypadki medyczne, które da się szybko zoperować. Apostołowie to leki, podobnie kolejne Stacje Męki Pańskiej - to tylko kolejne leki. Na trzech planszach widzimy długie szeregi pigułek opatrzonych biblijnymi ustępami. Tła mają znamienne barwy: wina (Męka Pańska, Chrystus Pantokrator), srebra (jak gdzieś przeczytałem, według Hipokratesa srebro posiada walory lecznicze, jednak przede wszystkim srebrny bywa ekwiwalentem bieli - koloru czystości, niewinności, cnoty) oraz błękitu (Matka Boska).

Cała wystawa mieści się w skrzyni, którą także oglądamy. To relikwiarz. Organizatorzy polecają odczytywać go jako nawiązanie do strategii Marcela Duchampa, jego słynnego walizkowego „muzeum własnej kariery” (Boîte-en-valise). Jednak być może powód jest tu zgoła inny - przekomarzanie się z własną „komercyjnością”, postępowanie „zgodnie z przewidywaniami”, proponowanie gotowego zestawu z komponentami takimi, jak nadzieja czy wiara. Także sam odautorski charakter poszczególnych odbitek - dostępnych w seriach od mniej więcej 50 do 150 sztuk - jest niemal zaczepny. Pół wieku po Warholu nadal irytuje i generuje oskarżenia o „łatwość”, „nieposzanowanie widza”, „masówkę”, „łatwy zarobek”, itepe.

W marcu tego roku Hirst dołączył do New Religion trzy nowe prace, wielkie obrazy z motylami przyklejonymi do niebiańsko błękitnego tła. Pretekstem była wystawa w londyńskim kościele p.w. Wszystkich Świętych. Zorganizowała ją organizacja Wallspace, która ma na celu zbliżenie środowisk artystycznych i duchowych, także szukanie związków pomiędzy duchowością i sztuką. Ma to być rodzaj twórczego dialogu, a Wallspace podkreśla, że doskonale zdaje sobie sprawę z „prowokacyjnego” charakteru niektórych formuł sztuki aktualnej. Ciekawe, że podobna refleksja - szukania uniwersalnych, religijnych wręcz treści w skrajnie współczesnej propozycji - pojawia się w kraju postępującej laicyzacji.

Warto ponadto wspomnieć, że także sam Hirst zwrócił się ku chrześcijaństwu. Nastąpiło to po nagłej śmierci jego przyjaciela, Joe Strummera z zespołu the Clash (Strummer zmarł na zawał). Stąd interpretacja jego dzieła (nie tylko New Religion) przez pryzmat gier z historią sztuki - jak choćby ta proponowana prze kuratorów z Paul Stolper Gallery - z pewnością nie jest kluczową. Traktowanie dzieł Hirsta jako zabawy, zgrywy czy czczej prowokacji jest co najmniej niefrasobliwe. Jest raczej dokładnie odwrotnie - to wypowiedzi całkowicie serio, choć Hirst zdaje sobie sprawę, jak trudno mówić dziś o sprawach wzniosłych - stąd niejaka konieczność pozostawienia nawiasu, swego rodzaju „alibi”. Dla Wallspace o swojej metodzie powiedział tak: Chcę uczynić namacalnym aspekt życia i śmierci.

Damien Hirst, New Relligion:

Rzeźby:

Ołtarz inscenizowany na potrzeby wystawy, widok całości

Ołtarz w Wenecji, nad nim Fig.1 A Faint Hope Beyond the Fear of Death (z grupy Rany Chrystusa)
100 x 66,7cm, 2005
Edycja 55

Fig.1 A Faint Hope Beyond the Fear of Death
100 x 66,7cm
, 2005
Edycja 55

The Fate of Man (Dola Człowiecza)
Srebro
15,2cm x 12,7cm x 20,3cm, 2005
Edycja 25

The Crucifix (Krucyfiks)
Drzewo cedrowe, ręcznie malowane cyna, żywica, srebro, stal nierdzewna
82,5cm x 50cm x 7,5cm. Srebrna podstawka 3,5cm x 15cm x 14cm, 2005
Edycja 35

The Eucharist (Eucharystia)
Rzeźbiony marmur
6,4cm x 17cm (średnica), 2005
Edycja 50

The Sacred Hart (Serce Jezusowe)
Srebro
31cm x 44cm (łącznie z nóżka i bazą), 2005
Edycja 25

Butterfly painting
Emalia na płótnie, motyl, pleksi
16cm x 16cm x 5,5cm, 2005

Droga Krzyżowa:
Nazwy poszczególnych Stacji Męki Pańskiej pojawiły się dopiero wraz z pokazaniem New Religion w kościele. Przedtem jedynie tytuł cyklu (The Stations of the Cross) i liczba prac wyjaśniały o co chodzi. Natomiast tytuły były bliźniacze z cytatami z biblii widocznymi na odbitkach. Zamieszczam obie wersje.

I - Pan Jezus na śmierć skazany.
Lista Winnych (Podróż Ezdrasza)
.
100 x 66,7cm,
2005
Edycja 80

II - Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona.
Modlitwa za Jego Uczniów (Panie, ukaż nam Ojca).
Agonia w Ogrodzie (
Getsemani).
100 x 66,7cm,
2005
Edycja 80

III - Pan Jezus upada po raz pierwszy.
Zniszczenie Sodomy (siarka i ogień)
.
100 x 66,7cm,
2005
Edycja 80

IV - Pan Jezus spotyka Matkę.
Fakty Zadają Kłam (lecz kto może uczyć mądrości Boga)
.
100 x 66,7cm,
2005
Edycja 80

V - Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi.
Boska Sprawiedliwość (jest ponad prawem)
.
100 x 66,7cm,
2005
Edycja 80

VI - Weronika ociera twarz Pana Jezusa.
Dziesięć Plag
(This staff turned into a snake).
100 x 66,7cm,
2005
Edycja 80

VII - Pan Jezus upada po raz drugi.
Powrót z wygnania (Świątynia Jahwe w Jeruzalem)
.
100 x 66,7cm,
2005
Edycja 80

VIII - Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty.
Wniebowstąpienie (Jego ostatnie przesłanie).

Zesłanie Ducha Świętego (Potężny wicher).

100 x 66,7cm,
2005
Edycja 80


IX - Pan Jezus upada po raz trzeci.

Przygotowania do Potopu (wszystko na ziemi musi zginąć)
.
100 x 66,7cm,
2005
Edycja 80

X - Pan Jezus z szat obnażony.
Jezus Umiera na Krzyżu
(I.N.R.I).
Pogrzeb
.

100 x 66,7cm,
2005
Edycja 80

XI - Pan Jezus do krzyża przybity.
Obmycie Stóp (Pascha).
Ostatnia Wieczerza (
Ja jestem Droga i Prawda, i Żywot).
100 x 66,7cm,
2005
Edycja 80

XII - Śmierć Pana Jezusa na krzyżu.
Bitwa (Bóg wygnał Jeroboama).

Święta Wojna (nie lękajcie się).

100 x 66,7cm,
2005
Edycja 80

XIII - Pan Jezus zdjęty z krzyża.
Objawienie (For my eyes have seen Your salvation).

100 x 66,7cm,
2005
Edycja 80

XIV - Pan Jezus złożony do grobu
Narodziny Ezawa i Jakuba (To jest historia Izaaka, syna Abrahama).

100 x 66,7cm,
2005
Edycja 80

Apostołowie:

Całość cyklu

Fig.1 Jezus Chrystus
66,7 x 50cm, 2005

Edycja 80

Fig.2 Św. Jan Ewangelista
66,7 x 50cm, 2005

Edycja 80

Fig.3 Św. Andrzej
66,7 x 50cm, 2005

Edycja 80

Fig.4 Św. Bartłomiej Natanael
66,7 x 50cm, 2005

Edycja 80

Fig.5 Św. Jakub Większy
66,7 x 50cm, 2005

Edycja 80

Fig.6 Św. Jakub Mniejszy
66,7 x 50cm, 2005

Edycja 80

Fig.7 Św. Juda Tadeusz
66,7 x 50cm, 2005

Edycja 80

Fig.8 Św. Mateusz Lewi
66,7 x 50cm, 2005

Edycja 80

Fig.9 Św. Szymon Piotr
66,7 x 50cm, 2005

Edycja 80

Fig.10 Św. Filip z Betsaidy
66,7 x 50cm, 2005

Edycja 80

Fig.11 Św. Szymon Kananejczyk (zwany Gorliwym)
66,7 x 50cm, 2005

Edycja 80

Fig.12 Św. Tomasz (zwany Bliźniakiem)
66,7 x 50cm, 2005

Edycja 80

Fig.13 Judasz Iskariota
66,7 x 50cm, 2005

Edycja 80

New Religion:

New Religion (wine)
200 x 200cm, 2005

Edycja 155

New Religion (sky)
180,5 x 195cm, 2005

Edycja 55

New Religion (silver)
200 x 200cm, 2005

Edycja 155

Rany Chrystusa:

Rany Chrystusa, całość

Fig.2 Rany Chrystusa
66,7 x 100cm, 2005

Edycja 55

Fig.3 Rany Chrystusa
100 x 66,7cm, 2005

Edycja 55

Fig.4 Rany Chrystusa
100 x 66,7cm, 2005

Edycja 55

Fig.5 Rany Chrystusa
100 x 66,7cm, 2005

Edycja 55

Fig.6 Rany Chrystusa
100 x 66,7cm, 2005

Edycja 55

Fig.7 Najświętsze Serce Jezusa
66,7 x 100cm

Edycja 55

Oraz:

Ostatnia Wieczerza
152,2 x 200,6cm, 2005

Edycja 55

Święta Trójca
100 x 66,7cm, 2005

Edycja 80

Święta Trójca
Wystawa w kościele p.w. Wszystkich Świętych
3 obrazy, 2007

Święta Trójca
Fragment (obraz 1 z 3)
Wenecja,
Galleria Michela Pizzo, 2007

The Soul on Jacob’s Ladder (Dusza na Drabinie Jakubowej)
100 x 66,7cm, 2005

Edycja 155

The Skull Beneath the Skin
100 x 66,7cm, 2005

Edycja 155

***

Bardzo możliwie, że cytaty z Biblii przetłumaczone są nieporadnie. Jeśli ktoś znalazł błąd, proszę o korektę.

--> Relikwiarz w Box'ie
--> Wszystko: klik, by powiększyć

Etykiety: ,

20 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Podoba mi sie ten koncept. Gdyby byl zrealizowany mniej pieczolowicie, utonolby.

środa, 15 sierpnia, 2007  
Blogger Krytykant | Kuba Banasiak said...

to prawda

środa, 15 sierpnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

"the return from exile" - to nie "powrót z wygnania"? (powrót do cześci? chyba czci)

nawet podoba mi się cykl i nie powiem, że nie robi wrażenia. ale to znowu wszystko oparte na koncepcie jest. ciekawe dlaczego?

wydaje się, że można by zrobić analogiczne zestawy kultu religijnego z użyciem nawiązań do seksu, jedzenia, informacji, wszystkiego co uzależnia i w czym się zapominamy.

środa, 15 sierpnia, 2007  
Blogger Krytykant | Kuba Banasiak said...

no jasne, że z wygnania (banicji), ale ja tę "cześć" ("królewska cześć") skądś wziąłem, tylko skąd...? :)
więc może jednak....? ale chyba nie

środa, 15 sierpnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

oparte jest na koncepcie dlatego, ze oparte jest na koncepcie. i na lekach, dlatego, ze na lekach. hehe.

środa, 15 sierpnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

brawo dla krytykanta za wnikliwy tekst krytyczny. poziom liceum.

środa, 15 sierpnia, 2007  
Blogger Krytykant | Kuba Banasiak said...

znowu te złośliwostki, mają Państwo zdrowie (jaki znowu tekst krytyczny?)

serdeczności
K

środa, 15 sierpnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

żaden tekst krytyczny. a szkoda. niech pan probuje.

serdecznosci
a.

środa, 15 sierpnia, 2007  
Blogger Krytykant | Kuba Banasiak said...

ano żaden, bo być nie miał...
miałem nie wchodzić w te rozważania (łatwo przewidzieć ich tryb), ale nie mogę się powstrzymać - pisze człowiek ściągę z faktów i odczytań do obrazków, a i do tego się do...czepią.
więc dzięki za radę - będę probować, może coś z tego wyjdzie, czcigodny a.
i miłego oglądania.

środa, 15 sierpnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Jestem za nie ma tekstu bo nie ma o czym i tak w tym co napisane więcej treści niż w tym co do oglądania (religjna refleksja H. na poziomie gimnazjum, chyba że nie widzę dna ukrytego, bo nie ukryte łatwo dotrzec)i kompletnie nie rozumiem pierwszego komentarza..gdyby koncept był zrealizowany mniej pieczołowicie to zostałby sam koncept, więc o co chodzi?

czwartek, 16 sierpnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

biedny krytykant. wszyscy się do niego do...czepiają. a on tylko ściągę napisał. z „odczytań do obrazków”! hehehehe

czwartek, 16 sierpnia, 2007  
Blogger Krytykant | Kuba Banasiak said...

gdzie tam biedny, raczej znużony..
i chyba źle się wyraziłem (brak przecinka): z faktów i (zwyczajowych) odczytań, a do obrazków..
ufff

pozdr

czwartek, 16 sierpnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Czy zdaniem Krytykanta "New Religion" to praca dobra czy zla? I dlaczego?

czwartek, 16 sierpnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

W imieniu Pana Kuby, chcialem wyjasnic, ze to nie jest recenzja, a rodzaj sprawozdania i to w miare, wg mnie rzetelnego. Ja tez uwazam, ze ten koncept jest ok i co tam jeszcze, ze koncept dlatego, bo koncept, a leki dlatego, ze leki. I wcale sie nie smieje. Mozna zachodzic w glowe, ze higiena, ze mania, ze technika, ze General Idea wczesniej, ale po co - jak to fajnie, szkatulkowo wyglada, jest sterylne i apetyczne i jeszcze pieczolowicie zrobione. Nabozenstwo. Czepiacie sie, tym brzydziej, ze Pan Kuba zapowiedzial rezygnacje z recenzji - pewnie z jakiegos tam powodu, ale rezygnacje. Wiec o co chodzi? O sfore?

czwartek, 16 sierpnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

http://www.bleklerat.tk/
taka ciekawostka z innej beczki

piątek, 17 sierpnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać ;)

M: kto co? królewska cześć
D: kogo czego? królewskiej czci
C: komu czemu? królewskiej czci
B: kogo co? królewską cześć
N: kim czym? królewską czcią
Msc: o kim? o czym? królewskiej czci
W: o! królewska czci!

uściski!

piątek, 17 sierpnia, 2007  
Blogger Krytykant | Kuba Banasiak said...

no wiem, już wiem ;-)
kiks, nie ma co, kole w oczy
już zmieniam

co do tego, czy jest to "dobra praca": no miało nie być recenzji - także w tym miesjcu. ;-)

a, i dzięki Anonimowi z wczoraj za miłe słowo.

piątek, 17 sierpnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Czy to dobra praca... jak powiadają, nieważne jak się o czymś mówi, ważne że się mówi... a o tej się mówi.

Przyznać muszę, że byłem znudzonym sztuką szokowania... Hirst to trochę odskocznia od tego naszego grajdołka, gdzie na siłę masy całe próbują "nadążać", robić co na topie, rzadziutko tworząc rzeczy nienurzące... dziw zaiste, że tak długo szanowny Krytykant był na tym skupiony...

Szokującym konceptualistą się albo jest albo się udaje i idzie w ogonku... Hirst może nie szokuje... ale co dziś może naprawdę zasokować?
Niemniej zawsze jakaś odmiana, coś czego jeszcze w takim wydaniu i na dodatek z nutą symbolizmu, zwyczajnie nie było... Ktoś spytał czemu pieczołowitość była ważna... bo jej brak robiłby wrażenie, że artysta albo nie wiedział co robi, albo mu się nie chciało... czyli nie był zaangażowany... udawał na pokaz i pod publiczkę... pieczołowitość jest, znaczy przemyślał, wykonał solidny kawałek roboty i ma co ma...

Nawiasem mówiąc, jak ktoś lubi kalambury, to wziąść trzeba nazwisko HIRST w kółeczku, na krzyż w pionie i poziomie - i zamienić kolejność jednej lierki i wyjdzie HRIST(nowa religia, bez sakrum, to i HRIST a nie CHRIST),to tak, a pro pos mniemania, że to może dotyczyć drogi twórczej(porównanie artysty do Chrystusa jest znane od daaawnaaa)...

Acha, jeszcze jedno, srebro leczy, faktycznie leczy, jak się babrze np. rana czy oparzenie, przyłóżcie sobie srebrną łyżeczkę, to żadne czary... ;) (bakterie mają ładunki dodatnie, srebro ujemne, gdzie srebro, tam nie ma gnilnych bakterii) stąd prawdopodobnie srebro, a nie biel - kojażąca się i z lekarzem, szpitalem i nawet kostnicą, nie zaś tylko niewinnością, czystością, czyli srebro dało odniesienie symboliczne, którego nie dałaby biel...

czwartek, 23 sierpnia, 2007  
Blogger Krytykant | Kuba Banasiak said...

(C)HRIST - ciekawe... (może "c" jako copyright? ;-) )

Co do samej pracy i jej innowacyjności (szokowania, etc.). Proszę pamiętać, że to "tylko" kolejne wystąpienie "starego mistrza" na temat, który podnosi on "od zawsze". Stąd jest raczej przewidywalne w warstwie merytorycznej i formalnej - acz błyskotliwe - jak każde dzieło dojrzałego twórcy, który operuje czytelnym, wyklarowanym już językiem. Trzeba dużo złej woli, by czynić z tego zarzut (to rzecz jasna nie do Pana).

Cóż jeszcze - oczywiście biel to także symbolika "białej" (bezdusznej, laboratoryjnej, etc.) śmierci - a nie, jak dawniej, "czarnej".
U Hirsta to sama esencja, ale tu najwyraźniej nie chciał on pomieszać porządków i wybrał symbol (kolor), który nie spowoduje, że zboczymy z wyznaczonej przezeń ścieżki...

pozdrawiam
K

czwartek, 23 sierpnia, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Ja srebro odczułem raczej w związku z jego walorami leczniczymi, leczy dobry nastrój, świerze powietrze i naturalne środki, a także tajemnica, która zmusza do czujności i w stosunku do siebie i by uaktywniać szare komórki(demencja to też choroba)tajemnica jaką (nawiasem mówiąc)czerń wyrażała, wyraża, i wyrażać będzie, jak pozwolę sobie mniemać ;)

Srebro odniesione do tych wszystich pseudo leków, które nie tyle leczą co znieczulają, albo spowalniają... porównane z tym co faktycznie może leczyć... a przy okazji ma znaczenie symboliczne. Biel zaś, to już raczej efekt znieczulania... zamiast leczenia ...

wtorek, 28 sierpnia, 2007  

Prześlij komentarz

<< Home